Nauczanie Papieża JP2
Zobacz wszystkie tematy nauczania – https://www.vaticannews.va/pl/taglist.chiesa-e-religioni.Papa.papa-giovanni-paolo-ii.html
Teologia ciała: 47. Relacja między tym, co „etyczne” a tym, co „erotyczne”
Przedruk ze strony – https://www.vaticannews.va/pl/watykan/news/2024-01/teologia-ciala-47-relacja-miedzy-tym-co-etyczne-a-tym-co.html
1 Prowadząc nasze cotygodniowe rozważania na temat tej wypowiedzi Chrystusa z Kazania na Górze, w której mówi On o przykazaniu „Nie cudzołóż”, a następnie przyrównuje „pożądanie” („pożądliwe patrzenie”) do „cudzołożenia w sercu”, staramy się odpowiedzieć sobie na pytanie: czy słowa te tylko (i nade wszystko) oskarżają „serce” ludzkie, czy też stanowią przede wszystkim wezwanie pod jego adresem. Wezwanie — rzecz jasna — o charakterze etycznym. Wezwanie ważne i istotne dla samego etosu Ewangelii. Odpowiadamy, że słowa te stanowią przede wszystkim takie właśnie wezwanie.
Równocześnie staramy się te refleksje przybliżyć do tych „szlaków”, po jakich chadza — w odnośnej dziedzinie — świadomość ludzi współczesnych. Już na dawniejszym etapie naszych rozważań wspomnieliśmy o erosie. To greckie wyrażenie, które z mitologii przeszło do filozofii, a z kolei trafiło do języka literatury i do mowy potocznej, jest — w przeciwieństwie do słowa „etos” — obce i nieznane na terenie biblijnym. Jeśli słowem „etos”, znanym Septuagincie i Nowemu Testamentowi, posługujemy się w niniejszych analizach tekstów biblijnych, to czynimy to z uwagi na znaczenie ogólne, jakiego nabrało ono w filozofii i teologii, ogarniając w swej treści złożone dziedziny dobra i zła zależnego od ludzkiej woli, dobra i zła moralnego poddanego prawom sumienia i wrażliwości ludzkiego „serca”. Słowo „eros” oprócz tego, że jest imieniem własnym postaci mitologicznej, posiada swe znaczenie filozoficzne u Platona, które zdaje się różnić od znaczenia obiegowego, a także od znaczenia, jakie zwykle posiada w literaturze pięknej. Oczywiście, że musimy tutaj uwzględnić cały wachlarz znaczeń, które różnią się od siebie odcieniami, zbliżając się bardziej do postaci mitologicznej, bądź też do treści filozoficznej, bądź też odchodząc w kierunku widzenia nade wszystko „somatycznego” czy też „seksualnego”. Uwzględniając taki rozległy wachlarz znaczeń, wypada również w sposób zróżnicowany oceniać to, co łączy się z „erosem” i bywa określane jako „erotyczne”.
2 Wedle Platona, „eros” oznacza tę siłę wewnętrzną, która porywa człowieka ku wszystkiemu, co dobre, prawdziwe i piękne. Owo „porwanie” wskazuje w tym wypadku na intensywność podmiotowego aktu ducha ludzkiego. Natomiast w znaczeniu obiegowym — a także w literaturze pięknej — owo „porwanie” zdaje się być nade wszystko zmysłowej natury. Wywołuje ono wzajemne dążenie dwojga: mężczyzny i kobiety, do zbliżenia i zjednoczenia ciał, tego zjednoczenia, o którym mówi Rdz 2,24. Pozostaje sprawą interpretacji „erosa”, jeśli pytamy, czy wyraża ono to samo, co opis biblijny (przede wszystkim Rdz 2,23-25), który niewątpliwie daje świadectwo wzajemnej fascynacji i odwiecznego wezwania człowieka poprzez jego męskość i kobiecość do owej „jedności w ciele”, jaka ma równocześnie urzeczywistniać zjednoczenie — komunię osób. I dla tej właśnie interpretacji „erosa” (a równocześnie jego stosunku do etosu), kluczowe znaczenie posiada również to, w jaki sposób zrozumiemy owo „pożądanie” z Kazania na Górze.
3 Wydaje się, że język potoczny bierze nade wszystko pod uwagę to znaczenie „pożądania”, które poprzednio określiliśmy jako „psychologiczne”, a można by je nazwać również „seksuologicznym” przy założeniach, które ograniczają się do nade wszystko przyrodniczej, „somatycznej” i sensualistycznej interpretacji ludzkiego erotyzmu. (Nie chodzi w tym miejscu żadną miarą o zaniżenie wartości badań i wiedzy w tej dziedzinie, chodzi tylko o zwrócenie uwagi na niebezpieczeństwo ograniczenia i wyłączności.) Otóż w znaczeniu psychologicznym albo seksuologicznym pożądanie wskazuje na podmiotową intensywność dążenia do przedmiotu z uwagi na jego charakter seksualny (wartość seksualną). Owo dążenie ma swą podmiotową intensywność ze względu na swoiste „porwanie”, które ogarnia i opanowuje sferę emotywną człowieka i wciąga jego „cielesność” (jego somatyczną męskość względnie kobiecość). Kiedy w Kazaniu na Górze słyszymy o „pożądaniu”, o człowieku (mężczyźnie), który „patrzy pożądliwie” na kobietę, słowa te — rozumiane w znaczeniu „psychologicznym” (seksuologicznym) — odnoszą się do sfery zjawisk, które wedle obiegowego języka bywają określane właśnie jako „erotyczne”. W granicach wypowiedzi z Mt 5,27-28 chodzi tylko o akt wewnętrzny, natomiast jako „erotyczne” bywają określane przede wszystkim te sposoby działania, wzajemnego zachowania się mężczyzny i kobiety, które są zewnętrznym wyrazem takich właśnie aktów wewnętrznych. Tym niemniej zdaje się nie ulegać wątpliwości, że przy takim rozumieniu trzeba by położyć prawie znak równości pomiędzy „erotyczne” a „płynące z pożądania” (i służące zaspokojeniu samej pożądliwości ciała). Jeśli tak, to słowa Chrystusa z Mt 5,27-28 zawierałyby sąd negatywny o tym, co „erotyczne”, a zwracając się do serca ludzkiego, stanowiłyby zarazem jakieś surowe przestrzeżenie przed „erosem”.
4 Jednakże wspomnieliśmy już poprzednio, iż „eros” ma wiele odcieni znaczeniowych. I dlatego też, próbując określić stosunek wypowiedzi z Kazania na Górze (Mt 5,27-28) do rozległej dziedziny zjawisk „erotycznych”, czyli owych działań i zachowań wzajemnych, wśród których mężczyzna i kobieta zbliżają się do siebie i łączą się z sobą w jedność ciała (por. Rdz 2,24), należy liczyć się z tą wielością odcieni znaczeniowych „erosa”. Wydaje się bowiem rzeczą możliwą, ażeby — biorąc pod uwagę jego znaczenie platońskie — w obrębie pojęcia „eros” znalazło się miejsce dla tego etosu, dla tych treści etycznych, a pośrednio także teologicznych, które na drodze niniejszych sukcesywnych analiz zostały wydobyte z Chrystusowego odwołania się do „serca” w Kazaniu na Górze. Chyba nawet znajomość wielu odcieni znaczeniowych „erosa” oraz tego, co w zróżnicowanym doświadczeniu i opisie człowieka różnych epok, w różnych punktach długości i szerokości geograficznej, bywa określane jako „erotyczne”, może dopomóc w zrozumieniu swoistego i złożonego bogactwa tego „serca”, do którego Chrystus odwołał się w swej wypowiedzi z Mt 5,27-28.
5 Jeśli przyjmiemy, że „eros” oznacza siłę wewnętrzną, która „porywa” człowieka w stronę tego, co prawdziwe, dobre i piękne, to wówczas w obrębie tego pojęcia widać także otwartą drogę ku temu, co Chrystus chciał wyrazić w Kazaniu na Górze. Słowa z Mt 5,27-28, jeżeli są „oskarżeniem” serca ludzkiego, to równocześnie i daleko bardziej jeszcze są skierowani do niego wezwaniem. Owo wezwanie jest kategorią właściwą dla etosu odkupienia. Wezwanie do tego, co prawdziwe, dobre i piękne, oznacza w etosie odkupienia równocześnie konieczność przezwyciężenia tego, co płynie z trojakiej pożądliwości. Oznacza też możliwość i konieczność przetworzenia tego, co zostało obciążone pożądliwością ciała. Niemniej, jeśli słowa z Mt 5,27-28 są takim wezwaniem, to w takim razie oznaczają one, że „eros” i „etos” w tej dziedzinie (erotycznej) nie rozchodzą się z sobą, nie przeciwstawiają się sobie wzajemnie, ale są wezwane do spotkania się w sercu człowieka — i w tym spotkaniu przynoszą owoce. Godny „serca” ludzkiego jest taki kształt tego, co „erotyczne”, który zarazem jest kształtem etosu: tego, co „etyczne”.
6 Jest to stwierdzenie niezmiernie ważne równocześnie dla etosu i etyki. Z tym ostatnim bowiem pojęciem łączy się bardzo często znaczenie „negatywne” — dlatego, że etyka niesie z sobą normy i przykazania, a także zakazy. Słowa z Kazania na Górze na temat „pożądania” („pożądliwego patrzenia”) skłonni jesteśmy rozumieć także wyłącznie jako zakaz — zakaz w dziedzinie erosa (czyli w dziedzinie „erotycznej”). Bardzo często też na takim tylko rozumieniu sprawy poprzestajemy, nie starając się odsłonić wartości — głębokich i istotnych zaprawdę wartości — jakie zakaz ten osłania, to znaczy: zabezpiecza. Ale nie tylko zabezpiecza. Również udostępnia i wyzwala, jeżeli nauczymy się otwierać nasze „serca” ku tym wartościom.
Chrystus w Kazaniu na Górze tego właśnie nas uczy. Ku temu skierowuje ludzkie „serce”.
(5.11.1980)
Teologia ciała: 48. Spontaniczność
Przedruk ze strony – https://www.vaticannews.va/pl/watykan/news/2024-01/teologia-ciala-48-spontanicznosc.html
1 Kontynuujemy dzisiaj nasze rozważanie rozpoczęte przed tygodniem, na temat wzajemnego stosunku pomiędzy tym, co „etyczne” a tym, co „erotyczne”. Rozważania toczą się stale na kanwie tych słów Chrystusa z Kazania na Górze, w których nawiązał On do przykazania „Nie cudzołóż”, a równocześnie „pożądanie” („pożądliwe patrzenie”) określił jako „cudzołożenie sercem”.
Z rozważań tych wynika jasno, iż „etos” łączy się z odkryciem nowego rzędu wartości. W tym, co „erotyczne” zachodzi potrzeba stałego odnajdywania oblubieńczego sensu ciała oraz autentycznej godności daru. Jest to zadanie ludzkiego ducha, zadanie natury etycznej. Jeśli nie podjąć tego zadania, samo „porwanie” zmysłów i namiętność ciała mogą zatrzymać się na samym pożądaniu pozbawionym wartości etycznej — i człowiek (oboje: mężczyzna i kobieta) nie doświadczy owej pełni erosa, która oznacza „porwanie” ducha ludzkiego w stronę tego, co prawdziwe, dobre i piękne — przez co również to, co „erotyczne”, staje się prawdziwe, dobre i piękne. Tak więc nieodzowne jest, ażeby etos stał się siłą konstytutywną erosa.
2 Powyższe rozważania bardzo blisko łączą się z problemem spontaniczności. Bardzo często bowiem spotykamy się z przeświadczeniem, że etos temu, co erotyczne w życiu i postępowaniu człowieka, odbiera właśnie spontaniczność. Stąd postuluje się oderwanie etosu „dla dobra” erosa. Słowa z Kazania na Górze zdają się stać na przeszkodzie tego „dobra”. Jednakże stanowisko takie jest błędne, a w każdym razie powierzchowne. Przyjmując je, trzymając się go kurczowo, nigdy nie dotrzemy do pełnych wymiarów erosa, co musi mieć swoje konsekwencje w dziedzinie odnośnej praxis: naszego postępowania, a także przeżywania wartości. Ten mianowicie, kto akceptuje etos wypowiedzi z Mt 5,27-28 musi wiedzieć, że jest wezwany również do pełnej i dojrzałej spontaniczności odniesień zrodzonych na gruncie odwiecznej fascynacji męskością i kobiecością. Właśnie taka spontaniczność stopniowo staje się owocem rozpoznawania poruszeń własnego serca.
3 Słowa Chrystusa są wymagające. Wymagają, aby człowiek w tej dziedzinie, w której kształtują się jego odniesienia do osób drugiej płci, miał pełną i dogłębną świadomość swoich czynów, przede wszystkim zaś aktów wewnętrznych. Aby miał świadomość wewnętrznych poruszeń swego „serca”, aby umiał je dojrzale rozróżniać i kwalifikować. Aby w tej sferze, która zdaje się bez reszty udziałem ciała i zmysłów, a więc człowieka zewnętrznego — umiał być człowiekiem prawdziwie wewnętrznym. Aby umiał słuchać głosu prawego sumienia. Aby umiał być autentycznym panem swych intymnych poruszeń, jakby stróżem pilnującym ukrytego źródła. Żeby wreszcie spośród tych wszystkich poruszeń umiał wydobyć to, co odpowiada „czystości serca”, budując świadomie i konsekwentnie owo podmiotowe poczucie oblubieńczego sensu ciała, które otwiera wewnętrzną przestrzeń wolności daru.
4 Jeśli przeto człowiek ma odpowiedzieć wymowie tego wezw ania, które zostało utrwalone u Mt 5,27-28, musi wytrwale i konsekwentnie uczyć się znaczenia ciała, znaczenia kobiecości i męskości. Musi uczyć się ich nie tylko w jakiejś obiektywizującej abstrakcji (oczywiście, to również jest potrzebne), ale uczyć się nade wszystko w obrębie wewnętrznych reakcji swojego „serca”. Jest to „wiedza”, której do końca nie można nabyć z samych książek. Chodzi tu bowiem nade wszystko o głęboką „umiejętność” ludzkiego wnętrza. W ramach tej umiejętności człowiek uczy się rozróżniać pomiędzy tym, co składa się na wielorakie bogactwo męskości i kobiecości w tych sygnałach, jakie pochodzą z odwiecznego wezwania, ze stwórczej atrakcji — a tym, co nosi na sobie znamię samej pożądliwości. I chociaż owe odmiany i odcienie wewnętrznych poruszeń „serca” do pewnego stopnia „mieszają się” ze sobą, trzeba powiedzieć, iż człowiek wewnętrzny został wezwany przez Chrystusa do wypracowania możliwie dojrzałej i pełnej precyzji w rozróżnianiu i sądzeniu różnych poruszeń swego serca. Trzeba też powiedzieć, iż to zadanie jest możliwe do spełnienia i zaprawdę godne człowieka.
Umiejętność bowiem, o którą chodzi, pozostaje w istotnym stosunku do ludzkiej spontaniczności. Podmiotowa struktura człowieka wykazuje w tej dziedzinie swoiste i wyraźne zróżnicowanie. Tak więc czymś innym jest np. szlachetne upodobanie, a czymś innym zmysłowe pożądanie. Dlatego też pożądanie, gdy łączy się z takim upodobaniem, jest czymś innym niż samo pożądanie. Podobnie czymś innym jest — gdy chodzi o sferę bezpośrednich reakcji „serca” — samo zmysłowe podniecenie, a czymś innym głębokie wzruszenie, w którym nie tylko wewnętrzna wrażliwość, ale nawet sama zmysłowość inaczej odbiera integralną wymowę kobiecości czy męskości. Trudno tutaj zbyt szczegółowo rozwijać ten wątek. Jeśli mówimy, że słowa Chrystusa z Mt 5,27-28 są wymagające, to także i w tym znaczeniu, że zawierają w sobie te głębokie wymagania zwrócone pod adresem ludzkiej spontaniczności.
5 Nie może to być spontaniczność wszelkich odruchów i przynagleń pożądania zrodzonych z pożądliwości ciała — wszelkich: bez wyboru i stosownej hierarchii. To właśnie za cenę panowania nad nimi uzyskuje się tę głębszą i dojrzalszą spontaniczność, w której „serce” ludzkie, stając się panem odruchów, odkrywa całe duchowe piękno znaku, jakim jest ciało ludzkie w swej męskości i kobiecości. W miarę jak to odkrycie ugruntowuje się w świadomości jako przekonanie i w woli jako kierunek możliwych wyborów, a nawet prostych chceń, udziałem ludzkiego serca staje się jakby inna spontaniczność, o której nie wie lub bardzo mało wie „człowiek cielesny”. Nie ulega wątpliwości, że słowem Chrystusa z Mt 5,27-28 jesteśmy wezwani do takiej właśnie spontaniczności. I może najważniejszą dziedziną odnośnej praxis — działań i zachowań również najbardziej „wewnętrznych” — jest właśnie ta, która do takiej spontaniczności toruje stopniowo drogę.
Jest to temat obszerny, który wypadnie nam podjąć raz jeszcze w przyszłości, gdy będziemy starali się ukazać, jaka jest pełna natura ewangelicznej „czystości serca”. Na razie zakończymy wnioskiem, że słowa z Kazania na Górze, w których Chrystus zwraca uwagę swych słuchaczy — ówczesnych i współczesnych — na „pożądanie” („pożądliwe patrzenie”), wskazują pośrednio drogę do takiej dojrzałej spontaniczności ludzkiego „serca”, która nie tłumi jego szlachetnych pragnień i dążeń, lecz wręcz przeciwnie: wyzwala je i zasadniczo umożliwia.
I niech to na razie wystarczy, gdy chodzi o sprawę wzajemnego stosunku pomiędzy tym, co „etyczne”, a tym co „erotyczne” w etosie Kazania na Górze.
(12.11.1980)